W ostatnią niedzielę kwietnia (26.04) w Wólce Krowickiej (gm. Lubaczów) odbyły się uroczystości upamiętniające 71. rocznicę mordu na mieszkańcach i spalenia wsi połączone z otwarciem nowej świetlicy wiejskiej.
Tragiczne wydarzenia miały miejsce w nocy z 24 na 25 kwietnia 1944 roku. Wtedy to oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii, po wystrzeleniu czerwonej rakiety, zaatakowały Wólkę Krowicką. Ci, którym nie udało się uciec zostali zamordowani, a wieś spalono. Od kilkunastu lat w uroczystości rocznicowe odprawiana jest msza święta w intencji pomordowanych, z udziałem mieszkańców wsi, rodzin ofiar, kombatantów, władz samorządowych, uczniów i zaproszonych gości.
Po uroczystościach patriotyczno-religijnych zebrani udali się pod budynek nowej świetlicy wiejskiej, która powstała w wyniku modernizacji obiektu starej szkoły podstawowej, dzięki środkom unijnym pozyskanym z PROW 2007-2013. Oddając do użytku nowy obiekt, wójt gminy Wiesław Kapel mówił o symboliczności obu wydarzeń dla lokalnej społeczności.
Więcej informacji i zdjęć na stronie lubaczow.com.pl.
elubaczow.com, kaj, UG Lubaczów
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 14 tysięcy naszych obserwujących!
Śledź profil Redakcja Elubaczow na Facebooku.
Czy pamiętasz Panie Boże
Nad Wołyniem łunę krwawą
I ten krzyk z płonącej chaty
Mordowanych przez sąsiadów.
Chyba byłeś w tamtej porze
Gdzieś po innej stronie świata,
Bo byś pewnie się zasmucił i przystanął i zapłakał…
Czy słyszałeś modłę Panie,
Oczy ojca czy pamiętasz,
Gdy hańbili córkę jego
Banderowcy jak zwierzęta…
On na drzwiach ukrzyżowany
Błagał „Zmiłuj się nad nami!”
Zlitowali się oprawcy
Skłuli oczy bagnetami…
Czy widziałeś Ojcze Święty
Patrząc z góry przez firmament
Dzieci śliczne jak aniołki
Na sztachety powbijane…
Kto je teraz poprowadzi
Na spotkanie z Tobą Boże,
One przecież takie małe
Zbłądzą same w tych przestworzach…
Czy spamiętasz Panie Świata,
Męczenników tych z Wołynia,
Umierali z myślą o Tej,
która nigdy nie zaginie.
Polska o nich zapomniała,
rozpłynęła się w oddali,
Czasem drżąca ręka starca
świeczkę jeszcze tu zapali.
Porastają chwastem zgliszcza,
groby toną w bujnej trawie,
Jutro już nie będzie komu
świeczki za Nich tu postawić.
Następny wylatuje z jakimś obcym nam Wołyniem jakby tutaj nie było o czym pisać wierszem.
grzegorz – Nieuku nie przypadkowo z dużej litery, jesteś przykładem braku ogłady i elementarnej wiedzy historycznej, twoja edukacja zatrzymała się na etapie 5-letniego dziecka z całym szacunkiem dla wieku dziecięcego, na tym etapie twój rozwój się zatrzymał. Proponuję korepetycje jeżeli nie wyniosłeś podstawowych zasad z domu i szkoły, musisz być wyjątkowo odporny na wiedzę. Kończę post, ponieważ żadne słowa nie są w stanie odnieść się do w/w pseudo tekstu.
I. Piosenka o deportacjach
obudziłem się w nocy i odkryłem
prawdę której nie chciałem
przyjąć: to nie są moje wiersze
choć zdążyłem się zakraść
do szkolnych podręczników i zestarzeć
to nie jest moje miejsce
moje miejsce jest w Wólce Krowickiej
i w sąsiedniej Borowej Górze
skąd deportowano matkę na sowiecką
Ukrainę lecz uciekła z transportu.
XII.
do młyna w Budomierzu jechaliśmy
przez ciemny las pod hranyciu
ale tego młyha ale tego młynarczyka
nie ma już Dyciu i ne bude
choć do Budomierza za Słotwińskiego
poszła Marysieńka Ilnicka
piękna mołodycia ale tego młynarczyka
który na mnie nawet nie spojrzał
pamiętam jeszcze dziś bo poezję
robi się z rzeczy najmniejszych i tylko kiedy
niekiedy jest to Polska.
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki ukrainiec z pochodzenia ur. 1962 w Wólce Krowickiej koło Lubaczowa. Poeta, felietonista. Absolwent polonistyki na UMCS. Mieszka w Warszawie. Jeden z najoryginalniejszych, a także najpopularniejszych poetów polskich. Laureat Nagrody Nike’2009 i Nagrody Gdynia’2009.
Wypracował sobie własną postać wiersza, której źródeł krytycy upatrują a to w poezji barokowej, a to w folklorze ukraińskim. Z upodobaniem stosuje repetycje i technikę lejtmotywów (wiersze w jego książkach są numerowane, układając się w cykle), często publikuje obok siebie po kilka wersji czy też ujęć tego samego motywu.
Charakterystyczne dlań są również neosemantyzmy, tj. stosowanie w nowym znaczeniu istniejących słów, zwłaszcza archaicznych bądź uważanych za wulgarne. Od strony tematycznej – poezja Dyckiego bada i redefiniuje związki między śmiercią a erotyką, powracając obsesyjnie (zwłaszcza we wczesnych tomach) do motywów pogrzebu, cmentarza, danse macabre i umieszczając je precyzyjnie w kontekście sytuacji znamionujących „młodzieżowy styl życia” i swobodę obyczajów. Interesują poetę zjawiska będące powodem wykluczenia – schizofrenia, prostytucja, bezdomność, homoseksualizm. Dycki posiada niezwykłą umiejętność przedstawiania sytuacji i problemów drastycznych w kunsztownej, budzącej podziw formie. Wielkie wrażenie robią pojawiające się w jego posępnych zazwyczaj wierszach elementy wisielczego humoru.
Felietony Dyckiego, drukowane w kwartalniku Kresy i zebrane w tomie „Zaplecze” miewają już charakter zdecydowanie humorystyczny, jakkolwiek dotyczą z reguły literatury (zwłaszcza kresowej) ubiegłych stuleci, wynajdywanej przez poetę w jego rodzinnej bibliotece. Dziewiętnastowieczne ramotki, oświeceniowe kompendia medyczne, barokowe dziełka dewocyjne ulegają w lekturze Dyckiego cudownemu ożywieniu, stają się interesujące i zabawne, a występujące w nich postacie nabierają rumieńców. W tych bardzo interesujących pod względem językowym i faktograficznym tekstach na czoło wysuwa się dyskurs nieobojętności dla każdej, czy to fikcyjnej, czy zamierzchłej, czy traktowanej jako materiał poglądowy egzystencji – dzięki czemu, mimo całkowitego braku zainteresowania dla tematów aktualnych, felietonistyka Dyckiego może z powodzeniem konkurować z najbardziej „zaangażowanymi” nurtami sztuki współczesnej.
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki za tom wierszy „Piosenka o zależnościach i uzależnieniach” otrzymał dwa lata temu nagrodą NIKE. Teraz ukazało się „Imię i znamię”, tom bogaty i wielowarstwowy, w którym znajdziemy znajome wątki: chorobę matki, homoerotyzm, upokorzenie, śmierć. Tym razem jeszcze głębiej wchodzimy w rodzinną historię i traumę z nią związaną. W przypisie na końcu książki autor opowiada o tym, jak część rodziny znalazła się w UPA (Ukraińskiej Armii Powstańczej), co było u niego w domu tematem tabu. Matka w wierszach występuje jako „banderówka” i po raz pierwszy pojawia się ojciec, polski nacjonalista, który mówił mieszaniną polskiego i ukraińskiego (językiem chachłackim). To był też pierwszy język poety. Z historii rodzinnej i z nieistniejącego języka („hniłki” i „bziuczki”) czerpie poezja, która jest jednak nie tylko powrotem, ale i buntem przeciwko przeszłości, próbą wyzwolenia się. W tomach Tkaczyszyna-Dyckiego zwykle pojawiał się jakiś bohater, często był to „Dycio”. Tym razem jest to postać poety pastuszka, który pasie wiersze – baranki.
Ten tom znowu uświadamia nam wyjątkowość Dyckiego, który w niesłychany sposób łączy ironię, liryzm i najdalsze rejestry: od tajemniczego języka chachłackiego, przez język ulicy, po cytaty z Iwaszkiewicza. I z tej mieszanki tworzy piosenki niezwykłej urody: „otóż poeta zrobi wiersz z każdego/ździebka choćby z nekrologu”.
Nie liczę, że coś z jego twórczości przeczytałeś choć powinieneś.
Każdym postem potwierdzasz swój prymitywizm, nie potrafisz wyrazić własnej opinii, posiłkujesz się Panem Tkaczyszynem-Dycki, któremu o nie taki przekaz chodzi w jego poezji, ale to jeszcze trzeba zrozumieć. Zamykam post, nie będę zniżał się do „twojego” poziomu. Odsyłam do lektury, a nie da zasadzie kopiuj wklej. Pan Tkaczyszyn-Dycki musi się wsydzić za …!
To taki mądre ludzie są tutaj?
Polskie flagi wieszać a nie się kłócić.
Ja tam wywieszam flagę dopiero 3-go maja bo wcześniej to moskale ,ukry i komuchy ,,wieszają,,
Widzę że Młodzież Wszechpolska obecna, brawo chłopaki, ciesze się że działacie! 🙂
Ja tam Wszechpolaków nie widzę, młodzież to chyba tylko szkolna i chłopaki z Strzelca.
Ja wywiesiłem 1 maja, mogę-mam pracę:)