29-latek z Lubaczowa napadał na banki w Krakowie – teraz stanął przed sądem

10
fot. gazetakrakowska.pl
fot. Artur Drożdżak, za zgodą Grupa Wydawnicza Polskaprsse

29-letni Marcin F. wie, od kiedy pech zaczął go prześladować. I nie może sobie darować, że tak łatwo uległ tajemnej sile. Przecież wszystko tak dobrze się układało, gdy w 2003 r. przeniósł się do Krakowa z Lubaczowa – tak zaczyna się „opowieść o życiu” młodego lubaczowianina, który mocno pogubił się na zakrętach swego życia w Krakowie.

Po tym, jak Marcin wyjechał z Lubaczowa do Krakowa, wszystko zaczęło mu się dobrze układać. Szybko wynajął mieszkanie, poznał fajną dziewczynę, odżył, dostał się na studia na krakowskiej AGH. Wydawało się, że świat stoi przed nim otworem. Wtedy po raz pierwszy dostał kopniaka od losu. Bo jak inaczej określić fakt, że nie zaliczył I semestru na uczelni. W jego ocenie był to wynik pecha – tak o sprawie pisze Gazeta Krakowska.

Później 29-latek podjął pracę w jednym z banków, ale długo tam miejsca nie zagrzał. W tym czasie wziął też 23 tysiące złotych kredytu na zakup samochodu. Wybrał reprezentacyjny samochód marki Rover 600. Fajna tapicerka, przyspieszenie jak marzenie, dobre radio – pisze gazeta. Niestety, szybko zaczęło brakować mu pieniędzy na spłatę kredytu. Zaległość w banku postanowił uregulować pieniędzmi z napadu na inny bank. Na portalu Allegro kupił atrapę broni palnej. Wybrał tani model pistoletu Beretta, wydał 35 zł. W najbliższej aptece nabył lateksowe rękawiczki. Czapkę z daszkiem, okulary i nóż miał w mieszkaniu. Przygotował też plecak, do którego chciał pakować zrabowane pieniądze.

Na jego nieszczęście, gdy wszedł do pierwszego banku i krzyknął „To jest napad!” zaskoczyła go reakcja jednej z pracownic, która  z krzykiem wybiegła na zaplecze i z koleżanką zamknęła drzwi na klucz. Marcin F. nie miał jak ponowić żądania i zdezorientowany wybiegł bez grosza.

Po kilku miesiącach przygotował się do kolejnego napadu – udało się, z banku przy ulicy Kobierzyńskiej ukradł 13 tysięcy złotych. Choć spłacił auto, to napady na bank wydawały mu się prostym sposobem na pozyskanie gotówki. Typował i rabował kolejne placówki. W końcu wpadł i teraz trafił pod sąd, a o tym, że syn od dawna nie studiował dowiedzieli się także jego rodzice, choć to chyba obecnie najmniejszy problem Marcina.

Źródło: Kraków: pech rabusia, szczęście zakładniczki [ZDJĘCIA]


Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 14 tysięcy naszych obserwujących!
Śledź profil Redakcja Elubaczow na Facebooku.

10 komentarze

  1. Droga Redakcjo, dlaczego piszecie, że to mieszkaniec Lubaczowa? Czy to, że 4 lata dojeżdżał do szkoły w tym mieście czyni go mieszkańcem Lubaczowa? Czy nie lepiej byłoby napisać „mieszkaniec naszego powiatu”, jeśli w jakiś sposób chcecie zachować tożsamość tego osobnika? Nie ma się czym chwalić oczywiście, ale chyba nie wypada przypisywać go jako mieszkańca Lubaczowa, skoro nigdy nim nie był. Każdy już chyba wie kim jest ten „bankowiec” – charakterystyczne rysy twarzy, nie dają wiele do myślenia.
    Z jednej strony szkoda chłopaka, bo zmarnował swoje życie, z drugiej strony dobrze, że mu odcięto dopływ szybkiej gotówki-nie swojej. Każdy orze jak może, także i on powinien.
    Osobiście znam tego człowieka, i tu znów nie ma się czym chwalić. Trudno mi połączyć Marcina F z tym artykułem, znam go, jakby z innej strony, a może wcale go nie znam…

zostaw odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here